Była to ciocia. Nie wiem czemu miała na sobie czarną pelerynę. Gdy tak na nią patrzyłam zauważyłam w jej oczach nienawiść. Wtedy Sabi bez wahania wyleciała z ukrycia, z mojej torebki.
-Nie zbliżaj się!-Krzyknęła.-Mary uciekaj!
Bez wahania zbiegłam na dół. Szybko podbiegłam do drzwi i otworzyłam je. Gdy je otworzyłam była tam ciocia i wepchnęła mnie do środka. Po czym szeptała po cichu jakiś wierszyk.
To jest ten czas,
Zło wygra znów.
Nie wyjdzie z tond nikt,
Dobre serce wieżę tu,
Osobę, która ma zbawić świat,
Zginie tu,
W miejscu tym,
Zostawiam swój świat,
Na wieki w tym domu.
Ujrzałam pojawiającą się barierę ochronną, która otacza mój dom. Teraz byłam uwięziona. Sabi nie miała pomysłu jak mnie z tond wydostać i jak wezwać pomoc, a moc Ziemi mi w tym nie pomogła.
Siedziałam w salonie myśląc jak się wydostać i wtedy wszedł do pokoju on. Był to Adrien od razu podskoczyłam na nogi, a Sabi patrzyła na mnie jak na wariata z wariatkowa.
-Hehe chcesz się zabawić?-Powiedział Adrian, powoli się do mnie zbliżył i wyciągnął nóż z kieszeni śmiejąc się głośno.
-Nie waż się!-Krzyknęła Sabi stając w mojej obronie.
-Zostaw mnie w spokoju!-Wykrzyknęłam lekko odsuwając się od niego.
-Co ty taka strachliwa.-Powiedział i nie czekając dłużej złapał mnie za rękę bym nie mogła od niego uciec.
-Adrien zostaw ją, potem się zabawisz.-Powiedziała ciocia trzymając czarny płaszcz w rękach przechodząc przez pomieszczenie, w którym akurat byliśmy.
-Okey.-Odpowiedział i z niechęcią mnie puścił i odszedł.
Zostałam sama i nie wiedziałam co robić. Nie mogłam tu zostać i i nie mogłam też zostać. Nie wiedziałam co mnie czeka i strasznie się bałam że to już koniec. Tak myśląc poszłam spać na kanapie, która była akurat obok mnie. Położyłam się i poszłam spać.
___________________________________________
Dopiero co wróciłem do domu ze szkoły. Mary się przeprowadziła już dawno. Nie miałem z nią kontaktu. Postanowiłem wyjrzeć przez okno. Zobaczyłem jak burza zbliża się do nas. Potem spojrzałem na moje biurko, stało tam zdjęcie moje z Mary jeszcze z tego roku. Nagle usłyszałem jakiś hałas. Odwróciłem się, stała tak stara kobieta.
-Kim jesteś?-zapytałem
-Dawid nie bój się mnie jestem przepowiednią i wybacz ale muszę to zrobić-Powiedziała przepowiednia wyciągając nóż.
-Co ty robisz? Odsuń się ode mnie!-Krzyknąłem.
Były to jego ostatnie słowa. Przepowiednia wiedziała co robi i co ją czeka. Bowiem musiała to zrobić by Mary mogła uczyć się dalej. W głębi duszy przepowiednia chciała by dobro wygrało ale się bała zdrady, dlatego pomagała w ukryciu. Upozorowała wpadek Dawida i zniknęła.
___________________________________________
Nagle się obudziłam spadając z sofy. Czułam mocny ból na nadgarstku, nie wiedziałam co się dzieje. Niestety w salonie było ciemno i nie widziałam czemu ręka mnie boli. Nagle ujrzałam krąg na mojej ręce, świecił. Widziałam jak pojawia się druga połowa symbolu. Strasznie mnie to bolało. Sabi spała postanowiłam jej nie budzić więc poszłam na balkon. Gdy tam doszłam znak na mojej ręce świecił jak latarka. Na szczęście już mnie tak nie bolała więc się uspokoiłam. Nagle usłyszałam kroki. Poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odskoczyłam jak oparzona. Spojrzałam na twarz tajemniczej osoby. Był to Adrien.
-Czego chcesz!-Wykrzynełam odsuwając się od niego.
-Nie bój się tak. Twoja ciocia mi zabroniła cokolwiek tobie jak na razie robić.-Odpowiedział podchodząc do mnie.
-Więc co chcesz zrobić?
-Przecież wiem co ci jest. Dawid zginął i dlatego możesz zacząć kolejny etap. To będzie w sumie jest Czakra wody. Czakra wody odpowiada za przyjemność, a blokuję ją poczucie winy. Aby ją odblokować musisz przyjrzeć się poczuciu winy, które je blokuję. Powinnaś się dowiedzieć za co się obwiniasz. Musisz zaakceptować to, co się stało, lecz nie możesz pozwolić by energia została zmącona. Jeśli chce się wywierać pozytywny wpływ, trzeba wybaczyć sobie wszystkie winy.
-Co?!... Ale jak, kiedy, gdzie? Z kąt ty to wszystko wiesz?-Odpowiedziałam i spojrzałam w dal gdzie było ciemno. Nie mogłam w to uwierzyć że mój kolega nie żyje. To nie możliwe.
-Tajemnica ,a to pierwsze to proste.-Ciągnął dalej.-Dawid pochodzi z rodziny Ciemnych łowców.
-Co ty gadasz?
-Jego rodzice są Ciemnymi łowcami i on też miał być ale poznał ciebie i to porzucił. Tak jakby przeszedł na stronę dobrą i porzucił złą bezpowrotnie. Zakochał się w tobie i tak się do ciebie przywiązał. Był on pierwszym chłopakiem, który się w tobie zakochał.-Mówiąc to popatrzył na moją reakcję.
-Nie... T.. To...-Nie mogłam z siebie tego wydusić. Zamurowało mnie. Czemu nigdy mi tego nie powiedział. Może chciał bym była normalna.
-Wiesz co, mogę ci uratować skórę.
-A niby jak?
-To proste, musisz przejść na naszą stronę i już nie będziesz mogła zmienić zdania.
-Nie ma mowy. Nie zgadzam się.
-Nie masz nic do gadania. Albo przejdziesz na naszą stronę albo...-Na chwilę stanął, po kilku minutach ciągnął dalej.-albo zabierze ci moc a ty zginiesz.
Zamurowało mnie. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mam wyboru. Jestem uwięziona i każda moja minuta już jest zaplanowana. Nie mogłam tego słuchać. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy więc bez wahania napięcie weszłam do środka. Poszłam w kierunku łazienki. Musiałam iść po schodach w górę. W głowie miałam mętlik, chciało mi się płakać. Szybko doprowadziłam się do porządku więc postanowiłam zejść na dół. Szłam cicho i powoli po schodach by nikogo nie zbudzić. Na moje nieszczęście potknęłam się o własne nogi i poleciałam w dół. Zanim upadłam on mnie złapał. Nie wiem z kąt się wziął Adrien. Trzymał mnie, po dłuższym czasie postawił mnie na nogi. Patrzyłam prosto w jego oczy. Widziałam jego ciemną stronę. Zaniepokoiła mnie dobra iskra w jego oku. Nic nie mówiłam. Staliśmy tak przez dłuższy czas. Postanowiłam powoli podejść s stronę kanapy gdzie spałam jakiś czas temu. Gdy zrobiłam pierwszy krok on mnie chwycił i przyciągnął do siebie. Teraz staliśmy bliżej siebie. Czułam jego oddech na moich policzkach. Nagle spojrzał na moje usta potem prosto w oczy i znów na usta. Nachylił się lekko i mnie pocałował. Był to lekki i krótki pocałunek. Przeczuł że nigdy się nie całowałam więc przestał po czym złapał moja prawą rękę i przywiązał do niej chustkę zakrywając mój tak jakby tatuaż z kręgiem i symbolami po czym szybko odszedł bez słowa. Stałam tam przez dłuższy czas jak słup soli. Nie mogłam sobie wyjaśnić co się stało. Czemu on to zrobił, co mam teraz myśleć, nie wiedziałam nic. Rozmyślałam tak przez kilkadziesiąt minut po czym zasnęłam.
Obudziłam się nad ranem. Okno było otwarte. Za oknem ćwierkały ptaki skacząc z gałęzi na gałąź. Przypominały mi się zdarzenia z późnego wieczoru. Postanowiłam go olewać i unikać. Nie wiem co to było wczoraj ale nie chce tego powtarzać. Po dłuższym czasie zorientowałam się że jestem sama. Najwidoczniej ta bariera działa tylko na mnie. Właśnie działa tylko na mnie.
-Sabi wstawaj!-Krzyknęłam i otworzyłam główne drzwi.
-Co się stało?- Wymamrotała Sabi podlatując do mnie.
-Ty możesz tą barierę przejść.
-Ale jak to?
-Ona jest działa tylko na mnie. To mnie więzi nie ciebie. Możesz polecieć po pomoc.-Powiedziałam z uśmiechem.
Sabi nic nie powiedziała. Uśmiechnęła się do mnie i podleciała do bariery. Zamknęła oczy i przeleciała przez barierę. Udało się jej to. Bez wahania poleciała na przód nie oglądając się. Mam nadzieje że pomoc nadejdzie szybko. Po dłuższym czasie już nie widziałam Sabi więc usiadłam przy drzwiach i czekałam. Po dłuższym czasie zasnęłam.
___________________________________________
W tym samym czasie...
Nie dawno wstałem, szybko się ubrałem, otworzyłem okno i poszłem na dół. W kuchni był już Adi, siedział on w lodówce szukając jedzenia. Po śniadaniu poszłem do pokoju. Gdy weszłem koło mnie przeleciała jakaś mała postać, wylądowała na moim łóżku. Była to Sabi. Była ona zmęczona i przestraszona.
-Co się stało?-Powiedziałem, chciałem ją uspokoić ale nie wiedziałem jak.
-Mary, jej ciocia, zło, Adrien, dom...-zaczęła Sabi mówić. Niestety nic nie rozumiałem.
-Uspokój się, powtórz ale powoli.
-Mary jest uwięziona w swoim dom i przez barierę ochronną, którą wyczarowała jej ciocia i jest tam Adrien. Ten który chciał ją zabić.
-To nie dobrze. Adi!-Zawołałem.-Pośpieszmy się trzeba ją uratować. Sabi prowadź.
Szybko wyszłem z domu. Sabi nas prowadziła do jej domu. Adi jak zwykle się obijał i musiałem go popędzać. Po kilku minutach dotarliśmy do domu Mary. Nie wiem o co Sabi chodziło bo nic się nie zmieniło. Nie widziałem bariery, dom stał jak wcześniej. Postanowiłem wejść, było tam pusto. Nic nie widziałem, nikogo nie było. Żadnego żywego ducha oprócz mnie, Adiego i Sabi. Było po prostu pusto.
-No nie, spóźniliśmy się.-Powiedziała Sabi i posmutniała.
Spojrzałem na nią i też posmutniałem. Jeszcze raz spojrzałem w głąb domu z nadziei że jednak Sabi się myli ale niestety miała rację. Mary tu nie było, byliśmy za późno.
___________________________________________