sobota, 2 kwietnia 2016

Początek Rozdział 5

 Droga

 Nie wiem ile dni minęło. Po kilku dniach, a może nawet po kilku godzinach straciłam orientację i poczucie czasu. Nadal siedzę w tej jaskini, a Fanty mnie pilnują. Nie wiem ile ile będę tu jeszcze siedzieć, ile spędzę godzin, dni, tygodni, a może nawet i miesięcy. Nie wiedziałam nic oprócz tego że nie nadawałam się na tą wybraną dziewczynę, która ma kogoś tam pokonać. Nagle usłyszałam głośne stawianie stóp. Nie wiedziałam kto to albo co to ale Fanta to na pewno nie była.

-No nareszcie znalazłem cię.-Powiedział nieznajomy głos.

-Kim jesteś?-Szybko bez namysłu zapytałam.

-Sama zobaczysz.-To mówiąc obca postać podszedł do mnie i ściągnął mi z oczu chustę.

 Ujrzałam chłopaka, był w moim wieku albo i starszy. Był on brunetem, miał on krótkie kręcone włosy, które były w nieładzie. Oczy miał zielone, a na czubku głowy nosił czarną chustę. Ubrany był w czarne podarte jeansy i bluzkę, na której była narzucona czarna jeansowa bluza. W ręku trzymał ogień. Chwila, ogień!

-Kim ty jesteś?-To mówiąc wpatrywałam się w ogień, który miał w ręce.

-W swoim czasie się dowiesz albo i nie.-To mówiąc podszedł do mnie i wyciągnął nóż.

-Zostaw mnie, nie zbliżaj się!- Wykrzyknęłam i zaczęłam się wiercić.

 Nieznajomy  był co raz bliżej, a w jego oczach widziałam co zamierza. Nagle rzucił się na mnie z nożem, a ja nie wahając się przeskoczyłam obok tak by jego nóż nie zrobił mi krzywdy ale by przeciął liny. Zauważył co planuję ale było za późno,nie wyhamował i nożem rozciął liny uwalniają moje ręce i wpadając na ścianę. Bez wahania szybko wzięłam nóż i rozcięłam sznur przy nogach. Nie wahając się dłużej  szybko wstałam i zaczęłam biec. Nie wiem do kąt, po prostu biegłam przed siebie, Nagle nie wiadomo z kąt tuż przede mną wyskoczył ten nie znajomy chłopiec.

-Ty skubana, nie uciekniesz mi.-To mówiąc zatrzymał mnie i złapał mnie za ręce po czym od razu zawiązał mi ręce z tyłu pleców.-Nie szarp się i tak nie uciekniesz.-Zbliżył się do mnie, czułam jego oddech na mojej twarzy.

 Wyjął nóż i od razu zaczął powoli mnie ciąć wzdłuż rąk. Strasznie bolało. Zaczął mi przesuwać nóż w górę w kierunku szyi. Zaczęłam się wiercić i pogarszać sytuację, nagle wpadłam spojrzałam prosto w oczy tego chłopca. Widziałam w jego oczach przyjemność z mojego cierpienia, z mojego bólu. Nagle szarpnął mnie, wpadłam na niego, przybliżył się do mnie jeszcze bliżej i bliżej. Widziałam jego zielone oczy i nienawiść w oczach. Jego usta były blisko moich. Czułam na policzkach każdy jego zimny oddech. Nagle ziemia zaczęła się trząść. Ten chłopiec puścił mnie i spojrzał dziwnie na mnie. Spojrzałam na swoją bluzkę z ciekawości, świeciła. Poczułam jak światło ogrzewa mnie od środka. Nagle moje krótkie włosy zaczęły się świecić, ograniczyły widoczność. Gdy zgasły już nie były krótkie tylko długie czarne z różową pasemkom. Dosięgały mi niżej niż biodra, razem z chłopcem o zielonych oczach patrzeliśmy co się stało. Nagle kamienie wokół nas zaczęły się unosić, Ułożyły się wokół nas tworząc krąg wirując wokół, zaczęły się do nas zbliżać, a my nie chcąc dostać zbliżaliśmy się do siebie, aż wreszcie znowu patrzyłam w jego wielkie oczy. Nie widziałam w jego oczach strach, zdziwiłam się. Postanowiłam się skupić i zatrzymać te kamienie. Myślałam tylko o tym. Nagle ku zdziwieniu przestały wirować i opadły, a skała obok rozdzieliła nas. Już go nie widziałam, widok zasłoniła mi skała zamykając przejście między mną, a chłopcem. Zrobiło się ciemno, już nic nie widziałam. Poczułam dziwne uczucie z mojej rany od noża, którą zrobił tamten chłopak. Nie widziałam jej ale czułam jak tracę równowagę i upadam na kolana. Czułam jak mi się kręci w głowie , jak mi jest nie dobrze. W tym samym czasie straciłam przytomność.
_________________________________________________________________________________

Tym czasem w wieży lęku...

-Co teraz są rozdzieleni.-Powiedziała ochrypłym głosem przepowiednia.

-Nie martw się, oni są połączeni.-Powiedziała czarna postać śmiejąc się złowieszczo.

-Ale jak?

-Ich drogi jeszcze się spotkają. Przyjdzie taki dzień kiedy stoczą ze sobą walkę.-Powiedziała czarna postać po czym odwróciła się do przepowiedni tyłem i podeszła do okna.

-To znaczy jeden umrze.-Powiedziała przerażona przepowiednia.

-Tak, tylko jeden z nich może żyć.-Czarna postać zaczęła się śmiać po czym spojrzała w stronę przepowiedni.-Ona musi zginąć.

-Ale jak Adrien zginie?

-To nie możliwe, ona nie ma tyle siły by kogoś zabić. Po za tym teraz jest osłabiona przez eliksir, którym tamten nóż był oblany.

-A więc ona straci moc?

-Tak straci moc, wątpię by ktoś ją uratował.-Zaśmiała się czarna postać i zniknęła z widoku za murem.
_________________________________________________________________________________

Obudziłam się w jakimś starym domku i to drewnianym. Ne wiedziałam co się stało, co ja tu robię i jak tu trafiłam. Nie wiedziałam nic. Nagle małe drewniane drzwi skrzypiąc otworzyły się, weszły dziwna stara postać.

-Kim jesteś?-Zapytałam lekko siadając.

-Nie znasz mnie jestem przepowiednia, a ty jesteś naznaczona.-Kontynuowała przepowiednia.-Twoja podróż się dopiero zaczyna, nie ufaj nikomu , a chłopak który przed kilkoma dniami cię pociął spotka cię jeszcze.
-Nie mam zamiaru on mnie zabije.-Natychmiast posmutniałam i spuściłam głowę w dół.

-Twa droga nie raz przetnie się z jego drogą twoja przyszłość jest z nim połączona lecz uważaj ostrzegam cię nic nie jest takim jakim się wydaję.-Po tych słowach zniknęła.

 Dosłownie rozpłynęła się w powietrzu. Została jedynie lekka mgła. Nie wiedziałam co mnie czeka i nie rozumiałam jej słów, które kierowała do mnie. O co jej chodziło i to że moja droga nie raz przetnie się z jego. To nie możliwe, to nie jest prawda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz